Dziś postanowiłam podzielić się z Wami moim rankingiem najgorszych podkładów. Może przy okazji uda mi się kogoś ustrzec. Jednocześnie wiem, że trzeba testować kosmetyki, by wyrobić sobie opinię na ich temat. Podkład jest dla mnie najważniejszym kosmetykiem kolorowym. Dobry krem i fluid stanowią idealną podstawę makijażu. Odkąd pamiętam moja cera była tłusta i problematyczna. Obecnie jest mieszana i w dalszym ciągu ma tendencję do zapychania. Dlatego staram się umiejętnie dobierać podkłady. Umiem wychwycić, kiedy fluid nie nadaje się do mojej skóry. Lubię testować nowe produkty i ciągle szukam tego ideału, do którego mogłabym bezpiecznie wracać.
Poćwiczone, więc można zabierać się za post :)
1. MAC
Studio Fix
źródło:maccosmetics.com
Jaki miał być?
Czytając o nim miałam nadzieję, że będzie: matujący, długotrwały,
kryjący. W maju zaczęłam używać samoopalacza i potrzebowałam ciemnego
podkładu na lato. SF miał być idealny. Opinie w Internecie są różne, ale
pomyślałam, że jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam i będę żałować.
Wybrałam odcień NC30 i przyznaję, że to był zakup w ciemno, przez stronę
Douglasa. Do podkładu dobrałam sobie jaśniejszy korektor Pro Longwear też MAC
(na marginesie- jest dobry). Podoba mi się prostota buteleczki, matowa
zakrętka. Wtedy kolor również mi odpowiadał, a twarz na zdjęciach wyglądała,
jak po Photoshopie. Uwaga, ten podkład śmierdzi! Wyczuwam farbę olejną, staroć…
Kosmetyk bardzo trudno rozprowadzić nawet na lekkim kremie i od razu tworzy
smugi. Nie mam problemu z nakładaniem podkładu palcami, gąbeczką lub pędzlem.
Przez lata używałam Revlona Colorstay, więc raczej żaden produkt mi
niestraszny, ale w przypadku SF brak mi słów. Podczas aplikacji uwydatnił
wszelkie pory, grudki, nierówności skóry. Puder niczego nie uratował i nie
ukrył. Przy okazji fluid ściemniał i wyglądałam już bardzo źle. Przez kilka
godzin (bo tylko tyle udawało mi się w nim wytrwać) miałam wrażenie, że cera
się dusi, a podkład się ważył i świecił jak latarnia. Nie muszę dodawać, że
poprawki nie wchodziły w grę, a bibułki matujące nie pomogły. Po demakijażu
miałam gotowe pryszcze i podrażnienia. Odstawiałam ten podkład na kilka dni,
żeby podleczyć skórę, a potem znowu próbowałam przekonać się do niego. Za
każdym razem to samo. To nie jest tani kosmetyk i wymagałam od niego tyle, ile
napisał producent. Pomijam, że SF prawie wcale nie kryje. Wychwyciłam za dużo
minusów i uważam, że to najgorszy podkład z jakim miałam kiedykolwiek do
czynienia.
2. Lancome Teint Idole Ultra 24 H Foundation
źródło: douglas.pl
Podkład- porażka.
Wydałam na niego ponad 40 euro i były to pieniądze wyrzucone w błoto. Wybrałam
odcień 01 nie wiedząc, że jest jeszcze jaśniejszy kolor. Przez cały czas, gdy
go używałam, musiałam nakładać biały puder. To mój błąd, więc nie obwiniam kosmetyku.
Jednakże fluid ciemniał na twarzy od razu po nałożeniu, a po kilku godzinach
sztucznie wyglądał. Nietrudno o efekt maski przy aplikacji tego podkładu.
Przeczytałam tyle pozytywnych opinii, vlogerki zachwycają się nim na YT. W
mojej opinii to bardzo przeciętny podkład. Szybko się błyszczy, po pewnym
czasie również waży się i wygląda źle. Po mniej więcej trzech godzinach schodzi
z brody i nosa. Po co mydlić ludziom oczy, że jest to podkład długotrwały?
Catrice ma tanie podkłady i choć nie są idealne, to w tym przypadku Lancome
popisało się podobną jakością. Plusami
są niewątpliwie elegancka buteleczka, przyjemny zapach oraz fakt, że podkład
nie zapycha porów.
3. L’Oreal True Match
źródło:ezebra.pl
Odkąd pamiętam, zawsze podobała
mi się szklana buteleczka True Match L’Oreal. Kupiłam poprzednią wersję zimą
dwa lata temu. Nie wiem, dlaczego, ale dokładnie pamiętam dzień, gdy nałożyłam
ten podkład na swoją twarz. Szłam wtedy do okulistki, potem miałam wstąpić do
babci. Podkład pięknie się rozprowadzał, był lekki i miał niewielkie krycie.
Kolor idealnie pasował do mojej karnacji. Po przypudrowaniu wyglądałam jak
laleczka. Byłam w szoku! Od razu po nałożeniu był idealny. Wcześniej
odpowiednio przygotowałam skórę. To był taki okres, kiedy przez kilka tygodni
cieszyłam się gładką cerą bez żadnej niedoskonałości. To był cud, bo w tym
samym roku w wakacje miałam paskudny wysyp.
W ciągu dnia podkład zaczął
szpetnie schodzić z nosa, brody i czoła. Strefa T świeciła się jak latarka, a
ja czułam podejrzane ściągnięcie skóry. Powtarzało się to za każdym razem, gdy
używałam tego podkładu. Z czasem było coraz lepiej. Fluid zaczął podkreślać
suche skórki i podrażniać skórę wokół brody. Myślę, że był sprawcą moich
późniejszych problemów właśnie ze skórą na brodzie. Pojawiły się czerwone
placki, których pozbyłam się dopiero kilka miesięcy temu. Długo się z tym
męczyłam, myślałam, że mam atopowe zapalenie skóry, bo żadne kremy nawilżające,
przeciwalergiczne nie pomagały.
Ogromny zawód. Jakiś czas temu po wprowadzeniu
nowej wersji w nowej buteleczce
miałam ochotę na wypróbowanie tego kosmetyku,
ale gdy przypomniały mi się problemy ze skórą i fakt, że podkład nie jest
spektakularny, dlatego odpuściłam.
4. Pharmaceris F Delikatny Fluid Intensywnie kryjący
źródło: ceneo.pl
Podkład kupiłam pod wpływem Wizażu.
Naczytałam się o wspaniałych właściwościach matujących i kryjących, więc
postanowiłam zaryzykować. Zapłaciłam za niego 40 zł. Myślałam, że dermo kosmetyk
będzie właściwy dla mojej problematycznej skóry. Podkład nie nadawał się ani na
ciepłe dni ani na chłodniejsze. Od razu po nałożeniu nie współgrał z moją cerą.
Twarz się świeciła, puder nie pomagał. Nie zauważyłam wysypu podczas stosowania
produktu, ale to jeden z niewielu plusów. Podkład był wyczuwalny na skórze i
wyglądał nieestetycznie. Nie mogłam go wykończyć. Bardzo nie lubiłam jego
aptecznego, chemicznego zapachu. Odcień najjaśniejszy również nie należy do
udanych.
źródło: droptima.pl
Pierwsza sprawa to kolor.
Najjaśniejszy wpada w pomarańczowe tony. Zapach? Lekko apteczny, ale
niedrażniący. Bardzo dobry cieniutki aplikator. Podkład się dzięki temu nie
marnował i służył mi się przez bardzo długi czas. Krycie oceniam jako mocne,
choć słabsze od Dermablendu Vichy. Na upartego można użyć pod oczami (choć nie
polecam stosowania podkładu pod oczy) i wtedy zakryje każde zasinienie. Jeżeli
producent zapewnia, że jest to dermokosmetyk, powinien być niekomedogenny,
hipoalergiczny. Tutaj mamy produkt, który zapycha pory. Porozsiewał po mojej
twarzy mnóstwo małych pryszczyków.
Nie utrzymuje się na twarzy zbyt długo i
nieestetycznie spływa. Po dwóch godzinach nie było go już na nosie i brodzie, a
nie wycierałam się o nikogo i o nic. Nie współpracował z moimi kremami, jedynie
na bazie wyglądał nieco lepiej.
6. Bourjois Flower Perfection
6. Bourjois Flower Perfection
źródło: ebeauty.pl
Podkład o bardzo przyjemnym
zapachu. Pamiętam, jak dziś, że kupiłam go w promocji w Rossmannie i używałam
przez kilka miesięcy z przerwami. Testowałam go głównie latem podczas praktyk w
jednym z urzędów. Produkt miał naprawdę dobre krycie ( od średniego do
mocnego). Szybko się go nakładało i raczej nie było efektu maski. Przynajmniej
na początku. Był bardzo wydajny Z tego co pamiętam, dwie pompki wystarczyły,
aby pokryć całą twarz, a fluidu jakby wcale nie ubywało. Wad znalazło się dużo
więcej. Otóż mimo użycia bazy, kremu zwężającego pory podkład dosłownie nie
wytrzymał na skórze więcej niż 3-4 godziny. Makijaż się ważył, a skóra dusiła
pod jego wpływem. Nie znam drugiego takiego podkładu i nigdy wcześniej nie
widziałam czegoś takiego na sobie. W ciągu dnia podkład „wybijał” na pierwszy
plan jakieś kropki na policzkach. Nie pomagały bibułki matujące. Cały czas
myślałam tylko o tym, że wyglądam tak obleśnie i żeby w końcu zmyć to z twarzy.
Byłam uparta, zużyłam całe opakowanie.
7. Rimmel Lasting Finish 25 H Foundation
źródło:pl.rimmellondon.com
Bardzo
przeciętny podkład, a tak często wychwalany. Nie wytrzymuje nawet 4 godzin bez
błysku na twarzy. Używałam go jesienią zeszłego roku. Powinien był wytrzymać
niewysoką temperaturę, ale niestety jeszcze dodatkowo niemiłosiernie zapchał
pory. Działanie kryjące? Średnie i jeszcze podkreśla każdą niedoskonałość. Na
pewno nie ukryje pryszczy i odsłoni te potraktowane korektorem. Na twarzy
wygląda, jak produkt nawilżający, ale działanie ma przesuszające. Plusem
jest cena, opakowanie i zapach kremu Nivea.
Dobrnęliśmy do końca. Jakie są Wasze typy? Piszcie!
o jak dobrze że nie kupiłam tego Maca a chciałam! tyle kasy a widać bez szału
OdpowiedzUsuńCoś im nie wyszło :) ale są fanki tego podkładu i naprawdę ładnie wygląda na zdjęciach ;p
OdpowiedzUsuńjasne że są różne karnacje i na każdej wygląda inaczej lepiej gorzej. Ale wolę nie ryzykować dla spokoju portfela;p
UsuńJa ogólnie nie rozumiem zachwytu nad firmą MAC :) może się nie znam ale wcale nie jest lepsza niż np nasz Inglot :)
OdpowiedzUsuńTak dokładnie :-/ chociaż znajdą się wyjątki.
UsuńUżywałaś może matowej pomadki z MAC? Mam jedną i faktycznie jest warta uwagi.
Teraz żałuję, że nie zaopatrzyłam się w Polsce w ciebie i bazę pod z Inglota. W Hamburgu nie ma stacjonarnego stoiska, a ceny online są wysokie.
Z Rimmela też nie byłam zadowolona, jakoś dziwnie wyglądał na twarzy i wcale nie był trwały. Pozostałych nie miałam.
OdpowiedzUsuńTworzy coś w stylu plasteliny, prawda :-) ?
UsuńPodpisuję się pod tym o napisałaś o podkładzie Bourjois, Sudio Fix i True Match.
OdpowiedzUsuńTeint Idole kocham od lat:).