wtorek, 15 grudnia 2015

Mój subiektywny ranking najbardziej przereklamowanych podkładów.

Dziś postanowiłam podzielić się z Wami moim rankingiem najgorszych podkładów. Może przy okazji uda mi się kogoś ustrzec. Jednocześnie wiem, że trzeba testować kosmetyki, by wyrobić sobie opinię na ich temat. Podkład jest dla mnie najważniejszym kosmetykiem kolorowym. Dobry krem i fluid stanowią idealną podstawę makijażu. Odkąd pamiętam moja cera była tłusta i problematyczna. Obecnie jest mieszana i w dalszym ciągu ma tendencję do zapychania. Dlatego staram się umiejętnie dobierać podkłady. Umiem wychwycić, kiedy fluid nie nadaje się do mojej skóry. Lubię testować nowe produkty i ciągle szukam tego ideału, do którego mogłabym bezpiecznie wracać.
Poćwiczone, więc można zabierać się za post :)
1. MAC Studio Fix
źródło:maccosmetics.com

Jaki miał być? Czytając o nim miałam nadzieję, że będzie: matujący, długotrwały, kryjący. W maju zaczęłam używać samoopalacza i potrzebowałam ciemnego podkładu na lato. SF miał być idealny. Opinie w Internecie są różne, ale pomyślałam, że jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam i będę żałować. Wybrałam odcień NC30 i przyznaję, że to był zakup w ciemno, przez stronę Douglasa. Do podkładu dobrałam sobie jaśniejszy korektor Pro Longwear też MAC (na marginesie- jest dobry). Podoba mi się prostota buteleczki, matowa zakrętka. Wtedy kolor również mi odpowiadał, a twarz na zdjęciach wyglądała, jak po Photoshopie. Uwaga, ten podkład śmierdzi! Wyczuwam farbę olejną, staroć… Kosmetyk bardzo trudno rozprowadzić nawet na lekkim kremie i od razu tworzy smugi. Nie mam problemu z nakładaniem podkładu palcami, gąbeczką lub pędzlem. Przez lata używałam Revlona Colorstay, więc raczej żaden produkt mi niestraszny, ale w przypadku SF brak mi słów. Podczas aplikacji uwydatnił wszelkie pory, grudki, nierówności skóry. Puder niczego nie uratował i nie ukrył. Przy okazji fluid ściemniał i wyglądałam już bardzo źle. Przez kilka godzin (bo tylko tyle udawało mi się w nim wytrwać) miałam wrażenie, że cera się dusi, a podkład się ważył i świecił jak latarnia. Nie muszę dodawać, że poprawki nie wchodziły w grę, a bibułki matujące nie pomogły. Po demakijażu miałam gotowe pryszcze i podrażnienia. Odstawiałam ten podkład na kilka dni, żeby podleczyć skórę, a potem znowu próbowałam przekonać się do niego. Za każdym razem to samo. To nie jest tani kosmetyk i wymagałam od niego tyle, ile napisał producent. Pomijam, że SF prawie wcale nie kryje. Wychwyciłam za dużo minusów i uważam, że to najgorszy podkład z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia.

2. Lancome Teint Idole Ultra 24 H Foundation

 źródło: douglas.pl

Podkład- porażka. Wydałam na niego ponad 40 euro i były to pieniądze wyrzucone w błoto. Wybrałam odcień 01 nie wiedząc, że jest jeszcze jaśniejszy kolor. Przez cały czas, gdy go używałam, musiałam nakładać biały puder. To mój błąd, więc nie obwiniam kosmetyku. Jednakże fluid ciemniał na twarzy od razu po nałożeniu, a po kilku godzinach sztucznie wyglądał. Nietrudno o efekt maski przy aplikacji tego podkładu. Przeczytałam tyle pozytywnych opinii, vlogerki zachwycają się nim na YT. W mojej opinii to bardzo przeciętny podkład. Szybko się błyszczy, po pewnym czasie również waży się i wygląda źle. Po mniej więcej trzech godzinach schodzi z brody i nosa. Po co mydlić ludziom oczy, że jest to podkład długotrwały? Catrice ma tanie podkłady i choć nie są idealne, to w tym przypadku Lancome popisało się podobną jakością. Plusami są niewątpliwie elegancka buteleczka, przyjemny zapach oraz fakt, że podkład nie zapycha porów.

  3. L’Oreal True Match

  źródło:ezebra.pl
Odkąd pamiętam, zawsze podobała mi się szklana buteleczka True Match L’Oreal. Kupiłam poprzednią wersję zimą dwa lata temu. Nie wiem, dlaczego, ale dokładnie pamiętam dzień, gdy nałożyłam ten podkład na swoją twarz. Szłam wtedy do okulistki, potem miałam wstąpić do babci. Podkład pięknie się rozprowadzał, był lekki i miał niewielkie krycie. Kolor idealnie pasował do mojej karnacji. Po przypudrowaniu wyglądałam jak laleczka. Byłam w szoku! Od razu po nałożeniu był idealny. Wcześniej odpowiednio przygotowałam skórę. To był taki okres, kiedy przez kilka tygodni cieszyłam się gładką cerą bez żadnej niedoskonałości. To był cud, bo w tym samym roku w wakacje miałam paskudny wysyp.  
W ciągu dnia podkład zaczął szpetnie schodzić z nosa, brody i czoła. Strefa T świeciła się jak latarka, a ja czułam podejrzane ściągnięcie skóry. Powtarzało się to za każdym razem, gdy używałam tego podkładu. Z czasem było coraz lepiej. Fluid zaczął podkreślać suche skórki i podrażniać skórę wokół brody. Myślę, że był sprawcą moich późniejszych problemów właśnie ze skórą na brodzie. Pojawiły się czerwone placki, których pozbyłam się dopiero kilka miesięcy temu. Długo się z tym męczyłam, myślałam, że mam atopowe zapalenie skóry, bo żadne kremy nawilżające, przeciwalergiczne nie pomagały. 
Ogromny zawód. Jakiś czas temu po wprowadzeniu nowej wersji w nowej buteleczce 
miałam ochotę na wypróbowanie tego kosmetyku, ale gdy przypomniały mi się problemy ze skórą i fakt, że podkład nie jest spektakularny, dlatego odpuściłam.

4. Pharmaceris F Delikatny Fluid Intensywnie kryjący
  źródło: ceneo.pl

Podkład kupiłam pod wpływem Wizażu. Naczytałam się o wspaniałych właściwościach matujących i kryjących, więc postanowiłam zaryzykować. Zapłaciłam za niego 40 zł. Myślałam, że dermo kosmetyk będzie właściwy dla mojej problematycznej skóry. Podkład nie nadawał się ani na ciepłe dni ani na chłodniejsze. Od razu po nałożeniu nie współgrał z moją cerą. Twarz się świeciła, puder nie pomagał. Nie zauważyłam wysypu podczas stosowania produktu, ale to jeden z niewielu plusów. Podkład był wyczuwalny na skórze i wyglądał nieestetycznie. Nie mogłam go wykończyć. Bardzo nie lubiłam jego aptecznego, chemicznego zapachu. Odcień najjaśniejszy również nie należy do udanych.

5. La Roche Posay Toleriane Teint

 
źródło:  droptima.pl
Pierwsza sprawa to kolor. Najjaśniejszy wpada w pomarańczowe tony. Zapach? Lekko apteczny, ale niedrażniący. Bardzo dobry cieniutki aplikator. Podkład się dzięki temu nie marnował i służył mi się przez bardzo długi czas. Krycie oceniam jako mocne, choć słabsze od Dermablendu Vichy. Na upartego można użyć pod oczami (choć nie polecam stosowania podkładu pod oczy) i wtedy zakryje każde zasinienie. Jeżeli producent zapewnia, że jest to dermokosmetyk, powinien być niekomedogenny, hipoalergiczny. Tutaj mamy produkt, który zapycha pory. Porozsiewał po mojej twarzy mnóstwo małych pryszczyków.  
Nie utrzymuje się na twarzy zbyt długo i nieestetycznie spływa. Po dwóch godzinach nie było go już na nosie i brodzie, a nie wycierałam się o nikogo i o nic. Nie współpracował z moimi kremami, jedynie na bazie wyglądał nieco lepiej.

6.  Bourjois Flower Perfection
źródło: ebeauty.pl
Podkład o bardzo przyjemnym zapachu. Pamiętam, jak dziś, że kupiłam go w promocji w Rossmannie i używałam przez kilka miesięcy z przerwami. Testowałam go głównie latem podczas praktyk w jednym z urzędów. Produkt miał naprawdę dobre krycie ( od średniego do mocnego). Szybko się go nakładało i raczej nie było efektu maski. Przynajmniej na początku. Był bardzo wydajny Z tego co pamiętam, dwie pompki wystarczyły, aby pokryć całą twarz, a fluidu jakby wcale nie ubywało. Wad znalazło się dużo więcej. Otóż mimo użycia bazy, kremu zwężającego pory podkład dosłownie nie wytrzymał na skórze więcej niż 3-4 godziny. Makijaż się ważył, a skóra dusiła pod jego wpływem. Nie znam drugiego takiego podkładu i nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego na sobie. W ciągu dnia podkład „wybijał” na pierwszy plan jakieś kropki na policzkach. Nie pomagały bibułki matujące. Cały czas myślałam tylko o tym, że wyglądam tak obleśnie i żeby w końcu zmyć to z twarzy. Byłam uparta, zużyłam całe opakowanie.

 7. Rimmel Lasting Finish 25 H Foundation
źródło:pl.rimmellondon.com


Bardzo przeciętny podkład, a tak często wychwalany. Nie wytrzymuje nawet 4 godzin bez błysku na twarzy. Używałam go jesienią zeszłego roku. Powinien był wytrzymać niewysoką temperaturę, ale niestety jeszcze dodatkowo niemiłosiernie zapchał pory. Działanie kryjące? Średnie i jeszcze podkreśla każdą niedoskonałość. Na pewno nie ukryje pryszczy i odsłoni te potraktowane korektorem. Na twarzy wygląda, jak produkt nawilżający, ale działanie ma przesuszające.  Plusem jest cena, opakowanie i zapach kremu Nivea. 

Dobrnęliśmy do końca. Jakie są Wasze typy? Piszcie!


8 komentarzy:

  1. o jak dobrze że nie kupiłam tego Maca a chciałam! tyle kasy a widać bez szału

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś im nie wyszło :) ale są fanki tego podkładu i naprawdę ładnie wygląda na zdjęciach ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne że są różne karnacje i na każdej wygląda inaczej lepiej gorzej. Ale wolę nie ryzykować dla spokoju portfela;p

      Usuń
  3. Ja ogólnie nie rozumiem zachwytu nad firmą MAC :) może się nie znam ale wcale nie jest lepsza niż np nasz Inglot :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dokładnie :-/ chociaż znajdą się wyjątki.
      Używałaś może matowej pomadki z MAC? Mam jedną i faktycznie jest warta uwagi.
      Teraz żałuję, że nie zaopatrzyłam się w Polsce w ciebie i bazę pod z Inglota. W Hamburgu nie ma stacjonarnego stoiska, a ceny online są wysokie.

      Usuń
  4. Z Rimmela też nie byłam zadowolona, jakoś dziwnie wyglądał na twarzy i wcale nie był trwały. Pozostałych nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpisuję się pod tym o napisałaś o podkładzie Bourjois, Sudio Fix i True Match.
    Teint Idole kocham od lat:).

    OdpowiedzUsuń