Witajcie w Nowym Roku!
Wszystkiego najlepszego i oby ten rok nie był gorszy niż
poprzedni, a przede wszystkim, by był pełen miłości, zdrowia, ciepła i
spełnionych marzeń!
Dzisiaj postanowiłam napisać o moich dwóch korektorach.
Jeden z nich już prawie się skończył, drugi jest zużyty w połowie. Zdążyłam
wyrobić sobie o nich konkretne zdanie i chcę się z Wami nim podzielić.
Korektor Pro Longwear MAC
Korektor w kolorze NC20 kupiłam w maju ubiegłego roku. Przez
5 miesięcy używałam go praktycznie codziennie. Starałam się go oszczędzać.
Teraz ledwo udaje mi się wycisnąć produkt z pompki. Myślę, że gdyby nie felerna
pompka, z której wydobywa się za dużo kosmetyku, Pro Longweara starczyłoby
jeszcze na dłużej. Może ktoś ma sposób na ten korektor, np. poprzez pozbycie
się pompki i wyjmowanie kosmetyku patyczkiem? Nie lubię tak się bawić i przy
tym brudzić, szczególnie, gdy się spieszę. Widzicie zresztą jak korektor
pobrudził zakrętkę. Kilka razy próbowałam ją dokładnie umyć, niestety
bezskutecznie. Opakowanie ani razu mi nie spadło. Jest szklane i przezroczyste
i dzięki temu widać ile produktu zostało w opakowaniu. Świetne rozwiązanie.
Korektor jest dość treściwy. Po ogrzaniu palcami lepiej się
z nim współpracuje. Ja jednak wolę nakładać go pędzelkiem lub wklepać Beauty
Blenderem. Wcześniej miałam gąbeczkę za kilka złotych i też dobrze się
spisywała. Krycie kosmetyku określiłabym jako średnie, ale przynajmniej jest to
najbardziej długotrwały korektor, jaki kiedykolwiek gościł na mojej twarzy. Nie
ściera się w ciągu dnia, nie blaknie ani się nie waży. Pod koniec dnia wygląda
praktycznie tak samo jak po nałożeniu. Stosowałam go głównie pod oczy i do tego
go polecam. Nie jestem zadowolona z tego, jak ukrywa wypryski. Właściwie tego
nie robi, a tylko je uwydatnia. To jest bardzo duży minus, który sprawia, że
produkt nie jest uniwersalny.
Ponadto zakrywa niewielkie przebarwienia i bardzo dobrze sprawdza
się przy konturowaniu twarzy. Gdy po wyciśnięciu korektora z opakowania,
zostawało mi go zbyt wiele, używałam go właśnie do lekkiego rozjaśniania
poszczególnych partii twarzy. Kosmetyk szybko zastyga, więc trzeba szybko
działać. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, a cały makijaż wyglądał dobrze
i nie ważył się, mimo że mam do tego tendencję. Pro Longwear ma działanie
wysuszające. Dlatego radzę używać kremu pod oczy codziennie pod makijaż i na
noc przed zaśnięciem. Obecnie kosztuje 21 euro, co nie jest małym wydatkiem. Po
dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że cena jest adekwatna do jakości i korektor
starcza na długo. Bardzo lubię ten korektor na swojej skórze i podoba mi się
spójny efekt przez cały dzień. Będę go dobrze wspominać i jeżeli kiedyś będę
miała możliwość, to na pewno kupię go w odcieni NC15.
Drugi jegomość to Maybelline Age Rewind Concealer w odcieniu Light. Zakupiony dwa miesiące temu? Mniej więcej, nie jestem pewna. Zapłaciłam za niego ponad 7 euro. Obejrzałam sporo filmików na YT i wiele pozytywnych recenzji na blogach, ale mnie ten produkt zupełnie nie zachwycił. Korektor ma słabe krycie. Na początku, od razu po nałożeniu skóra pod oczami wygląda na wypoczętą. Efekt ten nie utrzymuje się długo. Po godzinie, dwóch mam widoczne sińce pod oczami. Nie wygląda to estetycznie. Próbowałam stosować grubszą warstwę i jest dalej tak samo, czyli w moim przypadku krycia nie da się budować. Nie zauważyłam żadnego napięcia skóry. Faktem jest, że produkt nie wysusza okolic oczu. Niestety jest niewydajny, bo po kilku tygodniach stosowania nie ma już połowy. Nie wyrzuciłam gąbeczki, ale czuję, że jest siedliskiem bakterii. Raz zrobił mi się jęczmień. Teraz aplikuję zawartość na rękę i wklepuję pod oczy Beauty Blenderem. Znowu mamy do czynienia z przezroczystym opakowaniem, w dodatku plastikowym, więc nie trzeba się już tak bardzo martwić, że spadnie na podłogę. Korektor potrafi zakryć niewielkie pryszcze i przebarwienia, za co duży plus. Niestety nie kupię go ponownie, bo to taki mały oszust, na którym nie mogę polegać.
Z lewej Maybelline, z prawej MAC. Wydaje się, że są pomarańczowe, ale wrażenie te znika na skórze.
Znacie te korektory? Co możecie o nich powiedzieć? Czekam na Wasze opinie.
Zdecydowanie wole Maca ;)
OdpowiedzUsuńBroni się jakością, prawda :-) ?
UsuńMac uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńJa coraz bardziej :-)
OdpowiedzUsuńnie miałam zioma;D
OdpowiedzUsuńSpróbuj kiedyś Maca ;)
Usuńmuszę najpierw próbkę jego obczaić:D
UsuńJak dają, to ja też po coś polecę ;D
Usuńpowinni dawać w Sephorze:D obczaim:D
Usuńbuziak:*
Usuńi niedzielnie;D
Usuńrobię Ci SPAM xd
UsuńJuż napisałam nową notkę :D
UsuńJa mam chęć na Maca:)
OdpowiedzUsuńJa też, a się skończył :(
UsuńNie używałam ani jednego ani drugiego, ale mam ochotę na MACa;)
OdpowiedzUsuńJest bardzo trwały ;-)
UsuńKorektory maca są na mojej liście, próbowałam już kolory i nc15 jest idealny dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKolorki są naprawdę niezłe :) ten nc20 jest całkiem jasny
UsuńO tym Maybelline słyszałam wiele dobrego a tu jednak słabiak z niego
OdpowiedzUsuńJa też, Katosu go też polecała. Napaliłam się na ten korektor, a teraz czekam aż się skończy.
UsuńCoś w tym jest :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wspomniałaś o kremie pod oczy, który jest obowiązkowy przy stosowaniu Mac Pro Longwear Concealer. Ten korektor to mój aktualny ulubieniec:).
OdpowiedzUsuńTo prawda :-) szkoda, że nie należy do najtańszych
Usuń